z góry przepraszam za tłumaczenie,za błędy etc
jechałam dziś 4 godziny i nie robiłam nic innego tylko tłumaczyłam
bo moje oczekiwania trochę się zmieniły,z resztą nieważne
chcę podziękować mojej cudownej Darii (( tłumaczkaa afterlight)) ,która jako jedyna mi pomogła wiedząc,że mam problemy zdrowotne i bardzo mi pomogła tłumacząc połowe rozdziału..
****
Ciało Justina było tak rozpalone niczym lawa;gorące mrowienie palące mnie samym dotykiem na jego skórze,gdy moje ręce owijały bezwładnie wokół jego szyi.
Te same ręce,które były drażnione bólem nie do zniesienia - to było wszystko w mojej głowie,wszystko skonstruowało się z powodu niewygody i największego żalu.
I choć chciałam go zranić fizycznie,przy użycie tych sztuczek umysłu na mnie jeszcze raz - ((?)) zmęczenie bo zamieszanym orgaźmie było nieuniknione.
Tak jak alternatywa,taszczyłam swoją całą formę do tyłu z jednym szybkim szarpnięciem i popełzałam na opuszczoną ladę jak szalony lunatyk.
Prawie sie przewracałam do czasu gdy chwyciłam czegoś przy boku Justina.
" Co robisz? " opadłe powieki spojrzały na mnie.
Szybkość moich czynów nie poświęciła Justinowi dużo czasu by pojąć co właśnie robię.
" Ide z dala od Ciebie! "
Niewątpliwe westchnienie płynęły z jego ust. " I znowu to samo..." Jego szept był spokojny; ale założe się z Twoją dupą,że specjalnie próbował naciskać na to.
To istotny element,który chce mnie złamać, w pewnym sensie zwyczaj pochąwszy od ostatnich."Ja nie mogę uwierzyć,że zrobiłam to! J-J-Ja nie wierze,że wykorzystałeś mnie!
Czy właśnie zdałeś sobie sprawę co właśnie zrobiłeś?Jeste-"
Głowa Justina uniosła się wyżej w nieugiętym szarpnięciu a jego głos odciął mnie. " Poczekaj cholerną sekundę! "
Maleńki promień nerwów zatrzępotał dzięki mnie,ponieważ zobaczyłam przebłysk wiru w tych karmelowych oczach.
"Zmusiłem Cię?Jade,omawiasz szczegółowo teraz jakby z dupy!Nie zmusiłem Cię do tego gówna."
Jego lekko zadyszane wargi otworzyły jeszcze raz zanim mogłam wyzwolić więcej furii."Mogłaś mnie odsunąć - nie zrobiłaś tego,śliczna." Poczułam,jak drganie uprawiało w moim uciskanym garde podczas gdy
jego wargi zakrzywiły się do niesławnego uśmieszku,którym tak często się szczycił.Gniew,który zauważyłam wszedł w kilka sekund.
"Mam na myśli,jedyną rzecz naprawdę postarałem się,żeby wystarczyło Ci do wytrysku,on był stwardniały niż-"
Zadrżałam wyraźnie i zacisnęłam swoje powieki. " Nie kończ tego! " Wrzasnęłam.
Jak taka sama osoba,która napadła na mnie na parkiecie a następnie przeprosiła - z najwyższą szczerością - o gadaniu o takich rzeczach do tego stopniia?Był słodki tej nocy;tak nie odwołalny rodzaj i i byłam tym samym powodem dlaczego pożałowałam,że nie poinformowałam go o swojej prawdziwej tożsamości.
Skoro był tym napuszonym dupkiem,który zrozumiał dokładnie co zapragnął przez używanie wyglądu do jego zalety - tylko jakiś czar sprowokował mnie.
Ponieważ naprawdę,jaki autentyczny zmanierowany facet zdradziłby swoją dziewczynę z jej córką?
Ale jaka córka by pozwoliła na to?
Mowię wam.Ja,Jade McHugh,zbyt napalona nastolatka,która zauroczyła się przez urodę.Nie było niczego więcej niż żądza, i jak dobrze rozwiązał swój urok - lub coś podobnego jak pomyślałam.
Do czasu gdy chchiałam otworzyć swoje oczy i podziałać uspokajająco na wzrastające rozdrażnienie,jego ręce już zaczynały się zaciskać."Ja tylko mówię."Powiedział."Wyraźnie ubiłeś nasze stosunek,właśnie tak,ponieważ dużo zrobiłem."
"To nie ma znaczenia." Wysyczałam,ponieważ moja głowa potrząsnęła się intuicyjnie."Wciąż czarujesz mnie do tego!"
"To to co sobie wmawiasz?" Justin wymamrotał,kładąc swoje ręce w kierunku lady by odepchnąć siebie - jego mięśnie skurczyły się z ciśnieniem,które wyegzekował na co ja przełknęłam ślinę.To nie był czas na to."Że sprawiam,że robisz rzeczy ze mną przez moje czarowanie Cię?"
Moje ramiona zawinęły przez moją klatkę piersiową w moim najbardzeij upartym pojęciu."Tak"
"Tak naiwna.." Stwierdził do siebie.Zgrzyt w jego głosię zrobił moją pozycję bardziej niewygodną niż była - ponieważ po pierwsze,musiałam chwycić swoje figi dla świeżej pary bielizny albo kontynuowałam się wicie nago w danym momencie.
I po drugę,pomimo słów,które wyraził,dźwięk wciąż był ekstatyczny.
Jednakże,był cholernie goniący za siedemnastolatką;to nie było moją winą,więc nie spodobało mi się to,jak uznał mnie za naiwną.
Gdyby miał szkopuł,chętnie mógł być po swojej stronie i zostawić mnie w spokoju.
" W porządku Jade.Możesz wmawiać tak sobie." Jego nogi pomalutku przechodziły do tyłu."Po prostu nie zapominaj,że jesteś chętna do tego."
Byłam skłonna w pewnym sensie chociaż moja podświadomość była niechętna temu.Gdybym go zajęła do aktywności i polubiłby to ogromnie,bez niego fizycznie by się coś liczyło jako chęć do tego.
Nie chciałam,by miał racje..ale miał.
"I może ty nie powinieneś zapominać,że jesteś z moją mamą." wymówiłam z oburzeniem a jego uśmieszek wtedy urósł.
"Nie na długo,kochanie." Justin oparł się o ścianę,oświecając mnie czymś,czego dokładnie nie mogłam przetworzyć.
Boże,dlaczego musiał utrzymać taką tajemniczą zorzę?
"Powinienem wziąć prysznic." oznajmił mi przed daniem mi okazji do odpowiedzi.Popatrzyłam,ponieważ jego spojrzenie ograniczyło mnie do przeniesienia wzroku na naprężanie jego wybrzuszenia na co uśmiechnął się szyderczo.
Rozwiązła przyjemność budziła się jeszcze raz na co ja odmówiłam pozwolenia moim hormonom obezwładniać mnie - jeszcze nie po tej rozmowie,która miała właśnie miejsce przed chwilą.
"Moan,chcesz mnie." twarz Justina wybuchła z pozorowanym śmiechem gdy puścił mi oko.
Miałam sekundę albo dwie by skomentować to i widok,który był wspaniały zaczął podążać już na górę - moje zbudzone jęki zostały podporządkowane sobie przez moją suchość w ustach,na co oblizałam je w bardzo drażniącym miejscu.
Skrzyżowałam swoje ręce,wokół mojego ciała,które drżało z wyczerpaniem;mrugnęłam wiele raz aby pozwolić mojemu mózgowi na przemyśleniu tego wszystkiego.
Wygrał tą walę,i piekło,nie wiem właśnie co mam powiedzieć,że wygrałabym tę walkę,ale ponieważ byłam w gównie,nie mogłam tego uznać.Justin był bystrzejszy niż ja i docenił to - znał moje słabości,po prostu jak do kawałka do jego fałszywych planów.
Jego ciało przyniosło mnie o dreszcze własnego,które było tak bezczynne; Nigdy nie wiedziałam o takiej radości do czasu gdy nie wnióśł się do mojego życia i zamienił je w totalny bajzel.
Doświadczony gracz był jak zakazany owoc i byłam karygodnie uzależniona od niego.
Aż przepuszczałam,że jego gra umysłu jest podstawą do mojego uczucia wobec niego,mój daremny postulat nie miał dowodów.
Czy ja naprawdę byłam tak głupia,by pozwolić sobie iść?
Czy ja zawiniłam?
"Kurwa," nie obchodziło mnie to czy powiedziałam to głośno; potrzebowałam wyzwolenia zanim moje szalone myśli ponadto skłoniły mnie by odreagować."Kurwa,kurwa,kurwa."jęknęłam i wstrząsnęłam moją głową opierając się o ladę.
- i w robieniu tego,tak bardzo..też nagle,moja ręką przypadkowo jeździła po ladzie i chwyciła szklankę Justina z sokiem pomarańczowym.
Odskoczyłam na dźwięk przesunięcia się szklanki,która przejechała po kuchennym blacie.
Płyn przesączył się za blat i zaczął wyglądać jak strumień,zaczął robić się bałagan,a ja poczułam sok na swoich stopach,który bardzo się kleił.
"Musisz robić sobie żarty ze mnie.." prychnęłam.
((...))
"Jak długo zamierzasz unikać mojego pytania?"
"Na zawsze." Zimny telefon naciskał mocniej przeciwko mojem uchu,ponieważ mój głos obniżył się do wyraźnego szeptu.
Justin nadal był w pokoju obok - i chociaż nie przeszkadzał mi przez czyste godziny,bałam się,że wparuje mi do pokoju i stwierdził,że słyszał całą rozmowę.
"Zadzwoniłaś do mnie,by powiedzieć mi to,suko.Właśnie odpowiedz mi. Zrobił to czy nie,albo miał dużego czy nie."
Wydawał się dobrze wyposażony, ale nie zagłębiałam się w odsłonięcie jego bokserek - tyko poczułam jak jego długość pocierała mnie przez miękki materiał.
"Zadzwoniłam do Ciebie by się wygadać i płakać.Nie zadzwoniłam do Ciebie by powiedzieć Ci jaki jest jego pieprzony kutas!"
Zarejestrowałam smugę z Ashley. "Patrz,powiedziałaś mi tylko,że robisz coś złego.Oczywiście dostałaś trochę perwersyjnego człowieka i ja chce wiedzieć co dokładnie zrobiłaś.Nie mogę grać psychoanalityka jeśli mi nie powiesz."
"Jak mówienie Ci wymiarów jego chuja mają pomóc w tym wszystkim?" wymamrotałam.
"Więc,jeżeli był mały to nie zaspokoił Cię.Co najmniej jeśli on jest duży mogę Ci jedynie pogratulować.Rozumiesz mnie?"
Zmrużyłam swoje oczy."Zamknij się."Mój głos zapełnił się sarkazmem."nie widziałam jego penisa."
"Oh."Buła cisza przez chwilkę."Jeżeli nie widziałaś jego penisa,to znaczy,że nie było seksu,więc...co wy do diabła robiliście?palcówa?jadł Cię?czy coś mroczne-"
"Byliśmy wygięci okej?Wygięci,był seks,nie palcówa,nie jedzenie się.Byliśmy wygięci i robiliśmy to!"Mój głos był zbyt ostry,więc zakaszlałam niezgradnie, i wróciłam do akceptowanego tonu.
"Naprawdę nie chcę o tym gadać."
"O mój boże wygięci?Ty perwersyjny gówniarzu!"
"Czy nie mogę po prostu powiedzieć,że nie chcę o tym rozmawiać?" splunęłam.
"Yeah,jasne,prawda.Więc gdzie to robiliście?Doszliście?Ale przede wszystkim,zadałaś ból swojemu biodru?Ponieważ,przysięgam,ostatnim razem zrobiłam coś w tym guście,miałam obolałe biodro przez dni.Ostre pieprzenie da..-"
Niezdolna do słuchania,któregokolwiek z tych zdań zjechałam w dół telefonu przyciskając go do swojej klatki piersiowej i wpatrywałam się z utęsknieniem w sufit,nie miałam ochotę słuchać historii i zmysłowych wspomnień Ashley,ani o słuchu o jednych z facetów,których zaspokoiła.
To nie była oferta przez takie same okoliczności miała coś do powiedzenia?czy zrobiła to z partnerem jej matki?nie sądzę.
Właśnie wczoraj mi mówiła jak musiałam zachowywać się przed Justinem,i teraz,dla jakiegoś dziwnego powodu,nie rugała mnie.Pomyślałam,żeby spoliczkować ją wirtualnie.
Przyłożyłam telefon z powrotem do mojego ucha i narzekałam,ponieważ usłyszałam jak jej smolny głos kontynuował.
"I..."
Błyskawica,ten szczególny czas,motyw mojej niezdolności miał słuchać ją przez telefon.Zamierzałam odnotować jej historię i odepchnąć wstrętne wspomnienia o mnie,słusznie,ale zasuwa zaskoczyła żyjące gówno takie jak ja.
Było słonecznie jeszcze godzinę temu - rozświetlający blask i ptaki ćwierkające i tak dalej,piękne coś - i cudownie pogoda splamiła się do przerażającego podmuchu.Pieprzony luty,to było zmienne jak mój nastrój.
"Święty Jezus,Maria i Józef!" Głos Ashley był wystarczająco ogłuszający,by słyszeć,że podtrzymała jeszcze drugą ręką telefon."Co to do cholery było?!"
Przełknęłam ślinę,ponieważ mój niepokój zadzwonił i zobaczyłam bezszeletstną błyskawicę z mizernego otwarcia przy moim oknie.
To była jedynie 17.00,ale z cieniem rzuconym na zewnątrz,mogłam wywnioskować,że mogłobybyć późny wieczór.
"B-Błyskawica.." Trzymałam kurczowo swój koc do swojej brody i zsunęłam się w dół łóżka.Telefon był teraz zdecydowanie położony na moim uchu,takie ciężkie pchnięcie zmusiło.
"Człowiek od pogody,nie powiedział niczego o burzy!"
Drzemałam cały dzień by unikać Justina - nie miałabym jakiejkolwiek informacji od meteorologa.
Burza kołysała silnie o dom i wiatr przejrzewał po ziemii. "Po prostu..nie odkładaj słuchawki,dobrze?" poinformowała mnie czując jak przerażona byłam burzą. Przed laty kiedyś zadzwoniłam do niej szlochając podczas gdy byłyśmy same w swoich domach,gdy jej tata,musiał przebić się przez chaos do mojego domu.
"Kurwa,nie,nie odłoże słuchawki!Pozwól mi mieć jakieś urządzenie do ładowania baterii i zaśpiewamy sobie kołysanki albo jakieś gówno" Ashley odpowiedziała mi histerycznie.
"W porządku." wdychałam głęboko i trzymałam swój wdech przez kilka śmiesznych sekund.Moja mama nauczyła mnie bym skupiła się pozytywnie podczas burzy.
"Kurwa!" krzyknęła Ashley,z jej wybuchu moje brwi utkały razem w zamieszniu.
Kasztanowe oczy powiększyły się do niewiarygodnej ilości."Moje cholerne konto telefonu.Nie mogę rozmawiać,jak mam zapłacić za telefon?!"
Gdyby nie mogła pobrać opłatę za swój telefon...jak do jasnej cholery ma mnie pocieszać.
"N-n-ie!Nie możesz mnie zostawić!" Wykrzyknęłam bezradnie. "Użyj telefonu taty,nie zostawiaj mnie,bym tu umarła!"
((od tej części tłumaczyła Daria))
Jedyny przebłysk światła pochodził z mojego telefonu, lecz nie był wystarczająco dobry, aby mnie uspokoić. "Ashley?"
Pośpiesznie spuściłam wzrok.
Połączenie zakończone.
Moje tętno przyśpieszyło. "Nie, nie, nie..." Ponownie wybrałam jej numer, wściekło przyciskając przyciski po czym napotkałam okropny dźwięk poczty głosowej Ashley.
To nie może się dziać.
Jak miałam się opanować, kiedy oddychałam mniej przez godzinę lub dłużej? Nie obchodziło mnie to, że ja i moja mama nie byłyśmy w dobrych stosunkach lub to, że wciąż ją okłamuję, zwyczajnie potrzebowałam jej.
Kolejny błysk pioruna, a ja odsunęłam swoje nogi z dala od okna. Był to jaskrawy dźwięk i lada chwila pożałowałam tego, że znajdowałam się tak blisko.
Zacisnęłam zęby kiedy doczołgałam się do drzwi, a telefon świecił wciąż jasno, jak dzień.
Byłam zbyt pogrążona w sprawdzaniu godziny i kontrolowania swojego oddechu, że nie zdałam sobie sprawy z otaczających mnie kroków. Gdy popatrzyłam w górę, drzwi obcesowo uderzyły w moje blade czoło i pchnęły mnie do tyłu.
"Cholera!" Zmarszczyłam brwi, ukrywając świeże dreszcze znajdujące się na mojej skórze, również zakrywając oczy przed nagłym światłem.
"Kurwa, uderzyłem cię?" Znajomy kolec powstał w głębokim, pytającym głosie.
Zbolały pisk opuścił moje usta. "Oczywiście!" Skrzywiłam się. "Czy możesz zabrać to cholerne światło z moich pieprzonych oczu?"
Justin skierował latarkę z dala od mojej osoby i szybko podszedł do mnie. "Cholera, przepraszam." To musiał być sen - on nie przeprasza. Tak myślę. Najwyraźniej nie znam go zbyt dobrze. "Pokaż to."
Przeniosłam swoją rękę, kiedy latarka w jego dłoni oświetliła mnie, aby odgarnąć moje włosy i dostrzec powstającego guza. Zmrużyłam oczy poprzez jasność, niechętnie pozwalając mu na dostęp do swojego ciała.
"Musisz położyć na to odrobinę lodu." Jego palec zatrzymał się na mojej skórze, wzmacniając dreszcze. "Ale w pierwszej kolejności, co robiłaś na podłodze?" Spojrzał na mnie dziwacznie.
Przełknęłam ślinę. Dlaczego jest tak miły? Tak...inny? "B-burza..." Jego ręka znalazła się na moim boku, przez co poczułam chłodny ścisk na swojej obolałej skórze.
Nie wyjaśniłam, dlaczego siedziałam na dywanie, ale ku mojemu zaskoczeniu nie kontynuował naciskania na mnie. "Boisz się burzy czy coś?" Twarz Justina była zbyt ciemna poprzez nieefektowną atmosferę-mogłam dostrzec jego rysy, ale tylko wtedy kiedy wysiliłam swój wzrok.
Skinęłam głową, jednakże, pomyślałam, że prawdopodobnie także mnie nie widzi. Światło latarki było przeniesione z dala od mojego ciała. "Może..." Potwierdziłam niespokojnie.
"To słodkie." Zaśmiał się, kiedy jego sylwetka podniosła się do pozycji stojącej. Wciąż byłam zaskoczona zmianą jego postawy-nie prawdopodobne było to, że zmienił się i dojrzał do bycia uprzejmym facetem.
"Co się z tobą dzieje?" Wypaliłam. Wyciągnął do mnie rękę i potrząsnął nią, aby przekonać mnie do chwycenia jej.
"Nic, Jade. Moja siostra kiedyś także bała się burz i grzmotów." Miał siostrę? Nie wiedziałam czy uważać to za zachwycające czy niekomfortowe. "Możesz mnie nienawidzić, wszystko czego chcesz, ale nie zostawię cię samej."
Nienawiść to mocne słowo-i wiem dobrze, że nie nienawidzę go, zwyczajnie nie lubię jego nadętego ego i sposobu w jaki działa na mnie psychicznie i fizycznie.
Wolałabym być w innym miejscu o innym czasie, ale moje myśli przerażały mnie. Jego obecność będzie musiała mi wystarczyć, dopóki mama nie wróci do domu.
I nie mogę powiedzieć, że moje serce nie trzepocze, obawiając się go.
"Wciąż zachowujesz się inaczej." Chwyciłam jego wyciągniętą rękę, a on podciągnął mnie w górę. "I to nie ma związku z burzą."
Przetarł kciukiem moją rękę. Zmusiłam się do wyrwania się z jego uścisku, przez co lekki chichot wyemitował z jego ust. "Próbuję cię uspokoić."
Ah, więc tak? Zgaduję, że ma to związek z burzą.
Mimo to, wciąż był zupełnie inny i całkowicie niepodobny do człowieka, którego znałam niewiele dni.
"Wydajesz się być trochę...zdenerwowany, kiedy mówię swoje uwagi. Teraz jesteś bezpieczny." Stłumiłam śmiech, mając nadzieję, że nie dostrzegł kiedy biorę oddech, aby go powstrzymać.
To dziwne uczucie - motyle nie były podobne do normalnego rojenia się; były całkowicie wyraźnym uczuciem. Byłyby one widoczne, gdyby nie nadmiar innych uczuć.
"Raczej powinniśmy przynieść ten lód." Wow, i myśleć, że zapomniałam o bolącym guzie na swoim czole.
Justin odwrócił się, wskazując drogę w ciemności, kiedy kolejna seria piorunów ryknęła na zewnątrz. Pisnęłam poprzez ten dźwięk i podskoczyłam do przodu, gdy Justin odwrócił się i napotkał siłę mojego ciała.
Moja aktualnie obolała głowa uderzyła w jego.
"Kurwa! Poważnie, Jade?" Warknął, kiedy syknęłam z bólu. Nie słyszałam niczego oprócz latarki upadającej na dywan i kropel trafiających w okno.
"P-przepraszam." Spuściłam głowę, starając się na niego nie patrzeć - inne światło rzuciło blask na moją postać, gdy nagle poczułam przepływ zażenowania, kiedy spostrzegłam jego dużą rękę wodzącą po moim nosie.
"W porządku, w porządku." Mruknął i złapał latarkę, kierując ją w stronę drzwi. "Po prostu, kurwa, wyluzuj i chodź za mną. Trzymaj się z daleka."
Chciałam zacząć się śmiać, ale zamiast tego wyciągnęłam telefon, oświetlając jego znikające ciało.
Stawialiśmy ostrożne kroki na schodach, przynajmniej ja. Moje kostki były zabarwione białym kolorem poprzez wysiłek, jaki zastosowałam na poręczy. Rozbrzmiał kolejny huk, przez co nie chciałam schodzić sama i wpadłam na Justina.
"Wszystko w porządku?" Zawołał, będąc przede mną. Niemal natychmiast wyczułam rozbawienie.
"W porządku." Wyszeptałam, kierując światło na jego plecy, aby nie być zbyt blisko.
Wycieczka do kuchni trwała maksymalnie pięć minut - pomijając burzę i zabójce pojawiającego się ciemnej nocy, jakoś się trzymałam.
I szczerze, wrócenie do kuchni po naszej nieznacznej przygodzie nie było komfortowe.
Odchodząc od lady, oparłam się plecami o zlew. Justin był zbyt zajęty gromadzeniem lodu z rozmrażającej się zamrażarki, aby dostrzec, że patrzę na miejsce, które na zawsze pozostanie odciśnięte w mojej pamięci.
Nie będę w stanie zjeść tutaj ponownie.
"Masz w pobliżu jakieś świeczki?" Zapytał i zamknął zamrażarkę nogą, a następnie podszedł do mnie, wyciągając papierowy ręcznik z szafki. Jego oddech przeniósł się na mnie, a przez naszą bliskość wzrosły moje nerwy - to dzieje się ponownie.
Był to jakiś znak, że nie może stosować sztuczek, aby mnie zachęcić.
"Tak, um, w salonie." Moje zęby zaczepiły się o górną wargę, gdy dostrzegłam latarkę w jego ręce. "Wezmę je."
Nigdy nie biegłam tak szybko.
Wkrótce świece były otulone w moich ramionach, kiedy pośpiesznie wróciłam do salonu - ale w połowie drogi, cień Justina spowodował, że zaprzestałam swoje ruchy.
Niemal krzyknęłam. "Zostajemy w salonie." Zaprowadził mnie do przodu, całkowicie ignorując to jak zaniepokojona byłam.
"D-dobrze." Opadłam na kanapę, czując w pobliżu stolik do kawy. Świecie opadły obok mnie, a poduszka znajdująca się w okolicach mojego ciała została wgnieciona.
Nie było innej kanapy; musisz siedzieć obok mnie?
Justin wyjął zapalniczkę z kieszeni i podpalił wszystkie trzy świece. Jeżeli nosił przy sobie zapalniczkę, to oznacza, że pali? Czy ten Bóg naraża swoje życie poprzez palenie papierosów? A może jest ćpunem?
Nie wiem, dlaczego tak bardzo mnie to obchodziło. Nie była to moja sprawa.
"Ciemności też się boisz?" Zapytał przypadkowo, pochylając swoje ciało. Lód znajdował się na stole, a ja wciąż go nie wzięłam. Nie wiedziałam, że także potrzebowałam go do swojego nosa.
Jezu...koleś.
Moje palce nerwowo wędrowały po kanapie, a ja patrzyłam na niego wczekująco . Jego włosy były nieułożone, a blask ognia zwiększał kolor jego oczu.
"Tylko wtedy, kiedy jest burza..." Nie mogłam pojąć tego wszystkiego - rozmawialiśmy jak normalni znajomi, a nie zakazani kochankowie,
"Burza nie jest groźna, wiesz o tym, prawda?" Justin uśmiechnął się i tym razem nie był to zarozumiały uśmiech. Był żartobliwy.
"Pająki także nikomu nie zaszkodziły, a się ich boją." Odparłam.
"Trafione."
Uśmiechnęłam się, ponieważ moje żyły rozgrzały się w zadowoleniu, a moje ramiona rozluźniły się w opanowaniu.
Następnie cholerny grzmot powrócił, a moje opanowanie zniknęło w otchłani.
Justin zauważył, że podskoczyłam i zrobił to samo przez moją nagłą reakcję. Znalazł się bliżej mnie, byłam wtulona w jego bok - nie mogłam się ruszyć. Powinnam, ale...w jego objęciach czuję się bezpiecznie.
"Spokojnie..." Objął mnie ramieniem i powoli zaczął gładzić moje ramię. "Po prostu wyluzuj." Szepnął ponownie.
Podniosłam swoją głowę, więc mogłam ujrzeć jak intensywnie na mnie patrzy. Ta dziwna intensywność - nie byłam do niej przyzwyczajona.
"To nie wydarzy się ponownie." Mruknęłam, rozpraszając stopniowo napięcie. Uniósł brwi, wyczekując wyjaśnień. "Jesteśmy zbyt blisko.Wszystko co się stało, stało się. Nie mogę robić tego swojej mamie - to jest chore i bez serca."
"Rozumiem." Podniósł swoją drugą rękę i umieścił ją na moim policzku.
Jeśli rozumie, dlaczego wciąż to robi?
Chciałam odpowiedzi, ale wiedziałam, że nigdy jej nie otrzymam.
"Naprawdę?" Zapytałam, kiedy ujął mój zaczerwieniony policzek. Jego palce pieściły moją skórę; powodując znajome emocje.
Skinął głową. "Nie chcesz zranić swojej mamy." To mogłoby ją skrzywdzić. Musi sobie to uświadomić. "Nie musisz tego zrobić. Ona nigdy się nie dowie."
"Nie dowie się." Uprzedziłam. "Nie będzie wiedzieć o niczym co zrobiliśmy i nic już nie zrobimy."
Jego usta odsłoniły białe zęby przez dobrowolny uśmiech. "Oczywiście." Przybliżył się i spojrzał głęboko w moje oczy. "Niech to będzie prezent pożegnalny."
Wyraz mojej twarzy był pełen zmieszania, kiedy delikatnie umieścił swoje usta na moich. Nie było żadnego ciśnienia; nie czułam szorstkiego ciężaru, którego odczuwałam wcześniej. Był to namiętny pocałunek, a ja zamknęłam swoje oczy z wrażenia.
Jego usta delikatnie poruszały się na moich. Cały czas zastanawiałam się, dlaczego to robi, nie mógł wykorzystać burzy jako pretekst, prawda?
I mówił poważnie z przyjęciem moich życzeń i zacznie mnie omijać?
Zgubiłam się w gorliwym pocałunku, lecz nie miałam czasu na odpowiedź równym zapałem.
Kiedy jego język lizał moje wargi, rozbrzmiał huk; drzwi uderzyły w ścianę.
Następnie usłyszałam głos swojej matki.
_________________________
O HOLLY SHIT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i co teraz????????
O HOLLY SHIT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i co teraz????????
dziękuje za wsparcie,kocham was
@findstratf0rd
OMG,OMG,OMG OMG, co teraz ?!?!
OdpowiedzUsuńO MOJ BOZE!!! GENIALNY!!
OdpowiedzUsuńo jejku... świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńo jezusie i co teraz?? ;o mam pytanie kto wykonywal szabloon??
OdpowiedzUsuńJakie emocje!!
OdpowiedzUsuńaukysdgwkefdweb że cooooo.? ;o
OdpowiedzUsuńwow... to teraz może być niezła afera. ;P
OdpowiedzUsuńUwielbiam to.
OdpowiedzUsuńawww świetny. kocham to
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
omg
OdpowiedzUsuńjdbfd
czekam na kolejny
@ShawtyManeJB98
♥♥♥ kocham *-*
OdpowiedzUsuń♥♥♥ kocham *-*
OdpowiedzUsuńO matko! :o jestem w szoku, ciekawe co jej mama zrobi. Czekam z niecierpliwością na kolejny! :)
OdpowiedzUsuń@brightsselena
Świetny rozdział! Ciekawe jak jej mama zareaguje, ups...czekam na kolejny! :))
OdpowiedzUsuń@brightsselena
Kurwa, co teraz?!
OdpowiedzUsuńKurwa kurwa kurwa nie wiem jak doczekam do kolejnego.
OdpowiedzUsuńo kuźwa ; O czekam na kolejny !!!!!!!
OdpowiedzUsuńomfg kocham to*-*
OdpowiedzUsuń@_kocham_justina
świetnie tłumaczysz! twoja koleżanka również. nie mogę się doczekać następnego :) <3
OdpowiedzUsuńGGHSHSJSUHFDJID I CO TERAZ I CO TERAZ?!
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńhttp://prohibited-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMOJE OPOWIADANIE O JUSTINIE BIEBERZE I CHACHI GONZALES
zapraszam serdecznie <3
GENIALNE!! czekamy na 6 rozdział ;)
OdpowiedzUsuńGenialne!! czekamy na 6 rozdział ;))
OdpowiedzUsuń