chapter one.


przepraszam za zmianę linku tłumaczenia,ale zapomniałam emaila i wiem,zesrałam.
ja idiotka,mam nadzieje,że to nie był problem.
daje tutaj pierwszy chapter!!

*przeczytajcie później wiadomość pod rozdziałem!!!*
17 listopada,sobota - 

Pojedyńcze łzy kaskadowały po moim policzku,jak zmęczone ciemne oczy z delikatnym czerwono-pomarańczowym odcieniem 
spojrzały nieufnie na obraz przed sobą,sama fotografia miała pobudzającą emocję we mnie,rozpaczliwie próbując ją stłumić.
To samo w sobie było żałosne objawienie,muszę przyznać. 

W zdobywanym wspomnieniu,moje palce nie urojone na policzku mężczyzny przeszły nie cierpiąc solidnie; i ponieważ jego
twarz zbliżyła się do mnie i te okrutne usta były do zatrzymania moich własnych,mogłeś wypisać nikły rumieniec malujący
moją twarz.To było ostatnim razem,w którym mój uśmiech nie został zmuszony.Gdzie poczułam się zadowolona-gdzie nawet
cała się zarumieniłam.

Skoro miałbyś szczęście,że zobaczysz sztuczny uśmiech,dużo mniej autentyczny rodzaj. 

"Jade?"

Wyrwałam swoje spojrzenie ze zdjęcia i subtelnie zaczęłam szukać głosu,który wymówił moje imię
Posadzona niezgrabnie przez moje drzwi postawiona dziewczyna z mrocznymi uczniami i upinała prostę kosmyki,**
ciało tak nachalnie i wygląd tak zniewalający.To nie był cud,dlaczego mój były
miał pociągające uczucie wobec niej;jej piękno było po prostu znaczące i niemożliwe do ignorowania. 

"Moja mama wpuściła Cię?" spytałam przez mój niechący ton ogarnięty przez gorycz.

Ona odpowiedziała."Yeah..Ja..uh,mam nadzieje,że nie zwrócisz uwagi".Mogłam dostrzeć coś stało brzed za nią.
trzymając kurczowo w jej niepewnej ręce i ukryty przed moimi wędrownymi oczami.
"Właśnie nie odpowiadałaś na moje smsy i ja-"

"Co to?" moja głowa skinęła na ukryty przedmiot,ponieważ spróbowałam wyłączyć się z jej rozpaczliwych słów.

"To jest..um..twój prezent urodzinowy" skrzywiłam się. "Zamierzałam początkowo zostawić to w twojej skrzynce pocztowej,ale
zobaczyłam samochód w podjeźdzcie i próbowałam się z tobą skontaktować tak,więc-"

"Czemu?" 

Jej Twarz wykrzywiła się do bólu zmieszania."Co czemu?"

"Dlaczego przeszkadałabyś w przynoszeniu mi podarunku urodzinowego?" Moje pytanie zeszło z brzdąca nagły i 
nie oczekiwałam nie mniej,nie więcej,tylko niepewności od niej,jednakże jej nagłe zachowanie było szybkie w zmienieniu i już nie
była dręczona nerwami. 
Jej oczy zwęziły do szpar,ponieważ zrobiła krok w przód z nowo odkrytą determinacją.

"Pomyślałam,że skończymy z tym Jade.Naprawdę. Dałam Ci dwa miesiące - dwa pieprzone miesiące,byś ochłonęła.
Cofnęłam się,pozwaliłam Ci,a jednak wciążtu jesteśmy i wciąż nienawidzisz mnie.Przyjaźniłyśmy Się przez 10 lat i nagle ty 
decydujesz się już rzucić wszystko daleko? Nie pocałowałam Nicka..on pocałował mnie,i dobrze o tym wiesz.
Nie lubię go,nie manipulowałam nim-boże,byłaś zakochana w nim,naprawdę myślisz,że zrobiłabym to dla 
swojej najlepszej przyjaciółki?kiedykolwiek spróbowałam zadać ci ból w ten sposób?" 

Moje wnętrzności wzburzyły się i poczułam, jak nieuchronna żółć wzrastała się do mojego gardła.
"Ja właśnie nie rozumiem,dlaczego kontynuujesz odpychanie mnie,niby dlaczego nienawidzisz mnie tak,boże,cholernie dużo,pozwalasz głupiemu chłopcu
dostawać się między nami,Jade,głupiemu chłopcu,który zacznie prawdopodobnie teraz bawi się,podczas gdy ty jesteś tu sama, w twoje urodziny zamykając twój pokój.
Więc dlaczego?Dlaczego przyniosłam Ci prezent?Przyniosłam Ci prezent,ponieważ jesteś dla mnie najlepszą przyjaciółką,moją siostrą. 
I nie pozowlę Ci rujnować twoich siedemnastych urodzin,ponad kawałkiem gówna"

"Ash-"

"Nic nie mów." Maszerowała śmiało w kierunku mojej szafy wnękowej,a dopiero potem zrobiła pełną frontalną opinię,posortowała według,wielkości torby,
oklepane listy roztrzelone do hasła "Wszystkiego Najlepszego!",gorąca różowa bibułka,utopiła całość,ponieważ rozważyłam kupiła dla mnie-zbyt dramatyczny przyjaciel niegodny jej wytrwałości.
Gdyby nie spróbowała,spróbowałaby znów i spróbowałaby jeszcze raz,tam nie było żadnej nadziei dla naszej zgody,mój upiór by uniemożliwić mi wynagradzanie i chciałam stracić kogoś drogiego,tak blisko mnie
dla żadnego prawdziwego powodu. 
Miała rację,wszystko przez jej małą wycieczkę,kładąc częściową winę na nią,gdy po prostu była przypadkową osobą,która
nic nie wiedziała o zamiarach mojego byłego chłopaka.Zrobił inicjatywę,i ona będąc największym lojalnym przyjacielem,przyszła do mnie zaraz gdy jego obskurne wargi dotknęły jej.
Ale również zostałam zabrana z zazdrością i bolesnym przeżyciem i odmówiłam słuchania dalej jej wyjaśnień;gdybym zrobiła tak,może nie spędziłabym dwóch miesięcy nieszczęśliwa i rzeczywiście samotna. 

"Nie przejmuje się już więcej,okej?" Ashley rozprawiała się,ponieważ jej palce zadrasnęły wiele sztuk odzieży zawieszonych z bladych wieszaków." Nie przejmuję się tym,że ignorowałaś mnie co jedną minutę i prawdopodobnie
nie brałaś prysznica kilka dni,właśnie przeniesiemy przeszłość tak i zapomnimy,że ta walka nawet zdarzyła się..."
Patrzała na mnie,jej oczy lśniące nadzieją i nie mogłam znaleźć tego w sobie,by jej odmówić,więc kwinęłam głową wolno. 

"Dzięki Bogu"wypuściła powietrze ze swoich warg i za sekudnę zostałam przyciśnięta do kości przez uścisk.
Moja pozycja na krześle dodała trudność w dawaniu upust mojej duszy do tego uścisku.

"N-Nie Mogę Od-dychać"

Ashley złagodziła swój chwyt na mnie,ale nie ośmieliła sie mnie puścić."Przepraszam" Wymamrotała swoim aksamitnym głosem."Ale tęskniłam za mocno" 

A następnie,pulsujące uczucie weszło do tyłu mojej głowy i wzdrygnęłam się o wpływie."Ow,co do diabła?!"
Mój instykt miał nacisnąć Ashley daleko,odległy z pęcherzyka osobistej przestrzeni i złapać na ciężki obszar.
"Dałaś mi właśnie klapsa?!"Wpatrywałam się w nią. 
"Cholera,tak dałam ci klapsa" Ona była podobna niezwykle do postaci filmu rysunkowego z niewidoczną parą uchodzącą jej uszom.
"Nie moge uwierzyć,że ignorowałaś mnie przez dwa miesiace!Dwa miesiące!Zdajesz sobie sprawe jak długo to jest?Tęskniłaś tak bardzo!I nie mogę uwierzyć,że miałaś na sobie ten dres codziennie!
To zupełnie jest sprzecznie z zasadami Jade.Nie powinnaś nawet nosić dres dwa dni-"Jej wargi ruszyły się,i cisza była wszystkim co słyszałam,dla moich myśli dobrze,mogłam skonsumować ten moment.
Pomimo nonsensu poszła dalej,nie mogłam skłamać-tęskniłam za nią tak jak ona tęskniła za mną. 
Być może mocniej,gdybym przyznała się temu.Była jedyną niesamowitą dziewczyną,ale jej zmiany nastroju wywołały prawdziwy uśmiech,który był przeciwieństwem tych tragicznych dni,które zniosłam.
Byłam głupia,by odrzucić jej obecność i myśleć,że żyłabym w lepszych warunkach sama.
"Teraz rusz dupę i do prysznica,panienko!Musisz dobrze wyglądać i pachnieć na później"Podrapała się po nosie. 
"Co?"wróciłam z powrotem do rzeczywistości"Później?Co jest później?" 

"Nawet mnie nie słuchałaś?" Cicha atmosfera potwierdziła mój błąd co ona musiała zgadnąć."Wychodzimy na twoje urodziny,i nie ma całkowicie niczego,czemu możesz wymygiwać się z tego" 

"Nie."Potrząsnęłam głową,w żadnym wypadku unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego z Ashley.

"Zbyt Źle.To są twoje urodziny i wychodzisz z tego cholernego domu.Podziękujesz mi później"Przechadzała się ponad do jej prezentu i dójka* ręka idealnie zrobiona przez manikiurzystkę.
Popatrzyłam,aczkolwiek ogłuszona i zdenerwowana,ponieawż wtedy ukazała się dziwnie niewielka prostokątna koperta.
"Tu-jedna część twojego prezentu" 

Poczułam się stremowana,gdy wyrwałam jej to i chciałam tylko wrócić z powrotem do mojego łóżka i spać głęboko.
Ale zdobyłam się na odwagę by kontynuwać i niechętnie oderwałam opakowanie.
Ashley była w radosnym podejrzeniu,i ja,dobrze;zmuszona byłam spuścić wzrok.

"Czy to jest,to co myślę?"Szepnęłam ignorując jej wzrok.

"Jeśli myślisz,że to jest sztuczny I.D*,wtedy tak,jest to o czym ty myślisz." 
Doszła do jej kieszeni na co ja prawie jęknęłam świadomie.

"Zrobiłam je specjalnie na dziś,patrz na moją"nie spojrzałam,ale kontynuowała,cokolwiek."Nie wyglądam gorąco jako 23latka?"zapiszczała Ashley.

"Zaplanowałaś to wszystko?" Domagałam się odpowiedzi,pioronując ją wzrokiem."To jest prawdziwy powód dlaczego musiałaś mnie zobaczyć,by dać mi prezent?"

Jej przesadne wzruszenie ramion,miało mnie spiorunować jej wzrokiem celowo.

"Dajesz J,nie bądź zła.Miałyśmy już dość walk" Wypuściłam ciężki wydech."Jestem wściekła na Ciebie Ashley,naprawdę nie powinnaś być,ja wolę nie być szturmowana na zewnątrz z prezentem.
I nie działać zaskoczona,wiesz co ja wolę zrobić,Ale ponieważ ty nie..mój błyskotliwy plan jest gołowy na działanie,a teraz serio idź się wykąpać,bo cuchniesz jak śmierć" 

"Ashley..nigdzie nie wychodzę"Rzuciłam do niej kartkę,najłagodniej jak mogłam."Przepraszam,jestem..jestem nie przygotowana to wyjścia"
Moje oczy powiększyły się jeszcze raz po tym jak nabyłam zdjęcie,na którym spędziłam cały dzień wpajanie do mojego umysłu.

"Co ty rob-"

"Widzisz tego dupka?"Gniewnie wbiła palec przy jego twarzy."Nie dasz mi satysfakcji i przewagi?Bawił się każdego weekandu,przez te dwa miesiące,gdy ty płakałaś nad tym cholernym obrazem.Nie Myśl,że nie widzę plam łez" 
Zagryzłam swoją dolną wargę, w oczekiwaniu co powiedziała.

"Nick nie przejmuję się tym rozstaniem,więc ty też nie powinnaś,jesteś silniejsza" 

"Ale-"

"Nie ma ale, już czas przestać się snuć z kąta w kąt z nieszczęśliwą miną J,musisz wrócić tak,miec troche zabawy,i całkiem zapomnieć o Nicku z jego mały chujem w dupie" 

Prychnięcie bez przerwy zabrzmiało z niskości mojego gardła i walczyłam z moim drobnym uśmiechem."skąd wiesz,że ma małego?"

W końcu pozwoliłam na uśmiech,ale nie sprawiony w żadne pojęcie do jej odpowiedzi.Bez wątpienia,utrzymywał,że żadna cenna długość nie została skomentowana. 
Ja powinnam wspomnieć o wyłącznym fakcie,gdy stanąłem twarzą w twrz z nim i przerwą w górę,przyznam się.Jednak ja ztchórzyłam i zostałam płacząc jak dziecko.

"Wiesz co?Masz racje"przy moich słowach Ashley uniosła głowę."Plałakałam przez niego,każdego pieprzonego dnia i jestem zmęczona tym.On miał odwage by przystawiać się do mojej najlepszej przyjaciółki,i prawię mu wybaczyłam"
A On na to nie zasługuje,nie zasługuje na moje cholerne łzy"czułam się naglę silniejsza - zręczniejsza, Zabrałam zdjęcie Ashley i podarłam je,rozdzielając między mną i go. 
"Go nie ma już nawet w moim życiu,kiedyś panował nad nim,ale nigdy więcej"

"Nigdy więcej!"powtórzyła za mną Ashley.

"Już więcej nie pozwolę mu sprawić mi cierpienia"pogniotłam zdjęcie.

"tak,zgadza się!"namówiła mnie z podnieceniem.

"To czas,by pozwolić sobie być szcześliwą znów" 

Jej ręka zakręciła do pięści i podniosła wysoko w powietrze "Wygłoś kazanie!"

"Zróbmy ten rozpierdolnik" 

(*******)


"Ugh Jade,możesz przestać marszczyć te brwi i zatańczyć ze mną?"

"Nie" Dąsałam się,spoglądając w dół na kieliszki na stole,ponieważ wirowałam moją słomką wokół alkoholu. 

Ogółem było spokojnie,cała jazda do klubu z Ashley,ale przecież z roztargnieniem zaczęłam wspominać Nicka,i nasz czas razem,niedługo wszystko przypominało mi o nim.
Ludzie,budynek,urocze pary,jedzenie,drzwi,stolce,powietrze(chyba rozumiesz).Zostałam pokonana żalem i zapragnęlam wygodną poduszkę mojego łóżka,za którą oczywiście Ashley zlała by mnie i odmówiła odwiezienia mnie do domu.

To był okropny pomysł i wylansowanie swojej zdoloności ponad poziomem,który mogłam osiągnać.Co posiadasz,żeby myśleć,że mogłam mieć w planie dobrą zabawę na dobę poświęconą mi?

"Wiesz co?Nie,nie pozwalam Ci robić tego.Nie zepsujesz tej nocy" głos Ashley zadzwonił po moim uchu wiele razy,ale usiadłam nieruchoma.
" Zamierzam iść do ubikacji,a kiedy wracam,bierzesz,wstajesz i tańczysz ze mną albo zaciągnę twoją cholerną dupę do parkietu i stworzę dla Ciebie scenę" 

Właśnie w ten sposób,pojecała,i unicja pełnej skruchy rozłożyła moje żyły.Skoro mogłam przynajmniej zostać,bez zastosowania krytyką i zgromieniem. 

"Przepraszam zajęte to miejsce?"

Usłyszałam głos minutę później-głęboki,chropowaty,zaprawiony jedwabistym brzegiem,który jakoś zainicjował moje pobudzenie w głębi serca.
powszechnie znany jako zarówno dół mojego żołądka i otchłanna kobiecość.
-ale nie odpowiedziałam.Przez godzinę siedziałam tu,kilka razy zostałam podrywana,wszystko graniczyłam przez pijanych ludzi z oszczesrtwami jazgotania,tak ktoś trzeźwy kto mówił
biegle i skierować ich myśli na mnie,wydawało się zbyt niepewne. 

Po dziesięciu sekundach lub coś w tym stylu wciąż mogłam czuć spółkę człowieka, i nie miałam pewności,aż tak gdybym wyobrażała sobie jego istnienie i nie. 
Ostrożnie obróciłam się i stwierdziłam,że chłopak jest wyższy ode mnie,cierpiwie stał z ciężkim oddechem i stwierdzoną postawą. 
Wkrótce poczułam zapach jakieś wyraźnej wody kolońskiej i nieznany aromat,ponieważ pomalutku przeszedł do przodu wystawiając głowę w kierunku wolnego miejsca przy mnie.

"Mówiłeś coś do mnie?" zapytałam nieprzekonująco połykając kapkę ze śliny.

Jego zdławiony chichot przyprwaiał mnie o dreszcze."Tak,mówiłem"

"Oh" błagałam o wykorzystanie ciemnego oświetlenia,ponieważ w tym momencie rumieniec cudem skradał się na moje policzki i temperatura wzrosła do niemożliwych rozmiarów.Zabrało jednemu udaremnianiu moment
zamienienie mnie w nieśmiałą dziewczyną,za którą zawsze uznawana byłam "Uh,nie zrozumiałam.Tak możesz siadać" 

Zignorowałam czysty szczegół,że Ashley będzie miała pretensje do mnie uśmiechając się niezgrabnie do chłopaka.

"Dzięki"Uśmiechnął się z wyższąściął w dół i padł łokciami na bar,przywołując gwizdaniem barmana.
"Jeden captain i cola" 

Odwróciłam się do swojej szklanki pełnej alkoholu i psychicznie zrugać siebie za działanie tak cholornie dziecięce. 
Tu byłam,posadzona obok prawdziwego Adonisa,niemal zacinając się na wszystkich moich słowach.Nic dziwnego,że Nick pragnął kogoś innego-Byłam bardzo w złym stanie psychicznym i na pewno nie byłam atrakcyjna. 


Zrobić wszystko zdalnie realnie i uwydatnić mój wygląd zdiś wieczorem-przeglądnęłam się dwa razy,dobrałam dobrą ilość makeup'u,zakręciłam swoje włosy do doskonałości,nawet założyłam strój obcy moim oczom,dobra ciasna czarna sukienka,buty,które już spaliły moje stopy;
Ashley,oczywiście,pownna dostać całe uznanie za zmuszanie mnie do nazywania mojego stroju "dziwkarskiego" znany dla facetów.

"Jesteś tu sama?"

Mrugnęłam jak tylko rozpoznałam głos,który powiedział moment temu i obejrzałam się ukazując sekswony kawałek swojego tyłka.
Dlaczego rozmawia ze mną?Nie zdał sobie sprawy?Jaka ja młoda byłam?
To są moję siedemnaste urodziny, ale dziś,od niedawna dwudzieste trzecie,i najwyraźniej mogą się zgodzić z bramkarze,barmani,którzy pytali mnie nie raz o mój wiek.

Prawie dusiłam się na zewnątrz "ja?" ale z jego głową obróconą do mojego ciała,i oczy znudzone do mnie,to było oczywiste,że oczekiwał odpowiedzi ode mnie.
"N-Nie.Je-Jestem tu z moją przyjaciółka,ale poszła do łazienki."
Dlaczego?Oh dlaczego pojawiło się te jąkanie?

Chłopak z miodowymi,błyszczącymi oczami zaczął się śmiać,oblizując swoją górną wargę jego rozwlekłym językiem-mój boże,moje majtki musiały czepić się już mojej wilgotności.
Nigdy nie poczułam się tak wzbudzona-a nawet wiesz co,pieprzyć to,nie jestem gównem powłoki cukrowniczym - nigdy nie poczułam się tak cholernie zmoczona i rozbudzona przez takie proste działanie.
Ten język był cudowny i natychmiast wyobraziłam sobie,jak to pracowało w innych miejscach,zasadniczo..na mnie w grzesznej pozycji.

Nick nigdy nie przywował mi tak intensywnego uczucia.Ale Nick nigdy nie zrobił spojrzenia albo dźwięk tak jak ten chłopak,zrobił on?Nie,wcale nie.

"Ah,widzę"Jego spojrzenie nie osłabło,ponieważ uśmiechnął się do mnie."Zastanawiałem się jaki człowiek byłby wystarczająco ślepy,by zostawić taką piękną dziewczynę samą"

Czy on ze mną flirtuje?O mój..Gdzie jest Ashley?Nie mogłam zrobić tego-nie mogłam flirtować z tym chłopakiem.
Zabierać tego Boga zanim wcześniej zblanszuję. 

"Sądzisz,że jestem piękna?" zastanawiałam się. 

Chyba pomyślał,że jest zbyt niezręcznie albo idiotycznie,nie ustalił żadnego dostrzegalnego wrażenia wskazującego,że się domyśla.

"Bardzo piękna"Jego głos obniżył się do zachrypniętego szeptu i wtedy sączył swojego drinka,utrzymując kontakt wzrokowy wpływajacy na mnie w drogach,których nie mogłam wyjaśnić.
"Jak piękność ma na imię?" zapytał,gdy jego brew uniosła się w łuk z zaciekawieniem. 

"J-Jade." przełknęłam ślinę i podałam mu rękę. " Jestem Jade " 
Jego oczy przeniosły wzrok na moją rękę i z powrotem na mnie i jeszcze raz,przysięgam,że mogę wyczuwać 
rozbawienie wokół niego,ponieważ łagodnie uścisnął swoją większą dłonią moją drobną i drżącą.|
Mrowienie w brzuchu ogarnęły wszystkie moje myśli,które obecnie miałam.

Nie powstrzymał swojej ręki i ścisnął ją bardziej.Zaczęłam cieszyć się ciepłem."Jade,huh?" Jego wargi zakrzywiły się do ekstatycznego uśmiechu,ukazał swoje zęby bezkazitelnie ułożone z połyskliwym i wystarczającym odcieniem,tak,że nawet niewidomy by zobaczył-
w przenośni oczywiście.

"Jestem Justin" Wtedy zabrał swoją rękę, zostając ze mną w ostatnim kontakcie wzrokowym.

Imię nigdy nie brzmiało tak gorąco jak jego.
Otworzyłam swoje usta,by powiedzieć coś żartobliwego,ale Justin był naprzód w swoim przemówieniu. 
"Skoro wcześniej chciałaś coś powiedzieć,jeszcze muszę coś wyjaśnić"
Przechyliłam swoją głowę nieznacznie."Czyli?" 

Ten cholerny jeżyk z jego wysuniętych warg,zwyliżył je a ja niemal zasłabłam."Jesteś singielką?

"Mhm"mruknęłam. 

"Więc..jeśli..powiedzmy,poprosiłbym cię by zatańczyć..żaden zły chłopak,nie przyszedłby tu?"

Zachichotałam."Skąd wiesz,że powiem tak?" Jeden punkt dla Jade - żadne jąkanie się nie podzieliło.
Może flirtowanie nie było zbyt złe,ja tylko miałam niezręczne momenty.

"Więc dlaczego nie wypróbujemy.."Zwrócił swoje oczy ponad moim posadzonym ciałem i wolno spotykał moje spojrzenie."Chciałabyś zatańczyć,Jade?"
Moment,w którym powiedział moje imię brzmiało tak uwodzicielsko i kusząco.Byłabym głupia odmawiając mu; pomimo,że nie miałam pojęcia jak tańczyć,moja decyzja została podjęta.
Moje ruchy były wzdłuż mojego ciała fatalne i prawdopodobnie wpadłabym w zakłopotanie,z którego nie ma odwrotu.

"J-Ja Chcę,naprawdę,bardzo chcę"I wróciła nieśmiała dziewczyna z jej umysłem-świetnie.Dodałam"-Znaczy.."

"Znaczy co?"Jego uśmieszek nie był już widoczny,ponieważ asortymenty jego miny zwinęły się do lekkiego marszecznia brwi.
To było najprawdopodobnie niepostrzeżenie dla niego,gdybym odmówiła,to był moment,którego nie lubiłam.

"Znaczy.."odchyliłam się trochę zaciskając swoje wargi w celu uspokojenia drżącego ciała. Właśnie powiedzieć to.Powiedzieć mu cierpką prawdę.
"J-Ja nie umiem tańczyć"

Jego wyraz znów zmienił się na rozśmieszony."Mówisz mi,że nie umiesz tańczyć?" 

Kiwnęłam głową,wystraszona patrzenia wprost na niego,więc spojrzałam na jego włosy sterczące mu na głowie. 
Jego czubek został wystylizowany do udoskonalonych szpiców jakiegoś rodzaju i aż mnie błagały bym je dotknęła. 

"Uważam to za trudne do uwierzenia.." Stanął ze stołku,a mimo to nadal był wyższy ode mnie.

"C-Co?"Podał mi swoją dłoń-prawie tak jak oczekiwał,że złapię ją i pozwolę mu prowadzić mnie na niedozwolony dla mojej osoby parkiet.
Chciałam czuć jego szorstkie,umięśnione ręce keszcze raz,ale nie gdyby to była moje jedyna opcja.

"Każdy z twoim ciałem potrafi się ruszać" Wessał swoją dolną wargę na chwilę i zauważyłam jego lśniący język.
"Pomogę Ci"

Naprawdę miałam to zrobić?Tańczyć z kimś,kogo spotkałam mizerne minuty temu,zachowując sięjak głupia,niezależnie od czego,zaproponował mi pomoc?

Ale Ashley - dziewczyna,która na pewno zostawiła mnie - chciała bym dobrze się bawiła i kto powiedział,że kiedykolwiek zobaczę takiego idealnego człowieka jeszcze raz?

Chciałam być lubiana,ale był prawdopodobnie latami naprzód w doświatczeniu i myśli,że jestem dojrzałą osobą dorosłą,a nie nastolatką.
Podjęłam pochopną decyzję,przechyliłam swoją szklankę z alkoholem,upijając dwa łyki, świadoma,że śledzą mój każdy krok jego piwne oczy.Alkohol był stosunkowo silny i stłumiłam swój komediowy chwyt(gag**),ponieważ moja ręka 
otoczyła go umiarkowanie,nie doznałam raczej efektu alkoholu,ale raczej ukłucie gdy nasza skóra zetknęła się.

Świadomie obciągnęłam swoją sukienkę w dół,ponieważ przechadzaliśmy się wolnym krokiem do środka parkietu,stawając na przeciw siebie w zapchanym kole z pijanymi ludźmi obijającymi się wokół.
Kawałek,optymistyczny i nieznany mi,rozbrzmiewał się echem w przestreczeniu i wydobywając się z płomiennych ścian* - to było po prostu dość głosne,głos Justina mogłam dosłyszeć tylko wtedy gdyby zatrzymał się do mnie na bardzo malutką odległość.

"Chodź tu" uśmiechnął się z wyższością,niewątpliwie zauważając odstęp pomiędzy nami.Wyciągnęłam swoją rękę w jego stronę,gdy ustytuowaliśmy siebie,topornie postawiona gapiłam się na jego muskularną budowę.
Dalej byłam zdenerwowana.Nick i ja nie zrobiliśmy niczego takiego publicznie.

Powstrzymując niepokój,podjąłem dwa czujne kroki wobec niego i zaczęłam kiwać moją głową do muzyki.
Drink zaczął działać,był teraz dla mnie rozwiązaniem.
Jego głowa kiwnęła wolno "Bliżej.." Justin przygryzł swoją dolną wargę,starając się stłumić śmiech.

Zbliżylam się jeszcze raz a mimo to odległość wydawała się zbyt ogromna dla niego."Jade nie gryzę" zauwazyłam przebłysk wesołości powiedziany inaczej-może nie zwracałabym mu uwagi gdyby mnie ugryzł.

Tym razem,on zrobił śmiały ruch by mieć mnie bliżej,łagodnie przyłożył jego ręke do mojego niższego grzbietu,pomalutku przyciągając mnie do przodu do czasu gdy nasze klatki piersiowe zetknęły się.
Moje nierówne oddychanie i bycie z nim jako całość miały jakieś nieznane konsekwencje dla niego,ponieważ rozróżniłam wyraz porządania w jego oczach.
Moje piersi były spłaszczone w jego torsie i niespodziewanie to nie zwiększyło nie pokoju,to za to sprawiło mnie o dreszcze,pragnąc być bliżej niż wtedy gdy początkowo się bałam.

"Znacznie lepiej" wymamrotał chropawym głosem,mieszanka mięty i alkoholu dostała się do mojeg nosa.Poczułam jak moje kolana zmiękły "Teraz się obróć" poprowadził mnie swoją ręką,bez pośpiechu;moje niższe ciało zostało przyparte o jego front tak samo jego ręka złapała moje biodro.
"Co teraz?"szepnęłam-próbując wyglądać na uwodzicielkę,starszą,ale znając moje szczęście prawdopodobnie zabrzmiałam jak ciemna odraza.
Poczułam jak jego oddech uderzył moją szyję,zadrżałam;jego twarz była tak blisko mojej,tak niebezpiecznie blisko i te wargi były cale od mojej jedrnęj skóry.
Nigdy nie chciałam,by coś grzesznego się zdazrzyło,aż do tego momentu - moje myśli okrążyły z nieposłuszną metaforyką,czyli leżeniem na łozku u tego nieznajomego.

"Poruszaj swoimi biodrami do bitu"Justin mruknął,jego lewa ręka teraz położyła się na moim drugim biodrze,pocierając zachwycające koła na materiale sukienki.
Stopniowo zaczęłam kołysać swoimi biodrami od lewej do prawej strony,świadoma oddechu Justina i zaciśniętego chwytu.
Mój umysł błagal,by napełnić się do próżna,i dawać przyjemność zbliżenia się,którą znałam.

"Właśnie w ten sposób." potwierdził w lekko chropowatym jęku,ponieważ mój tyłek ocierał się mocniej o jego męskość.
Mogłam poczuć wyłaniającą się "gafę",ile razy bardziej przycisnęłam się do jego dżinsów,dał mi do zrozumienia,że mogłam zrobić to mu-że mogłam sprowokować go w ten sposób,dając mi śmielszą perspektywę.

Syknęłam,ponieważ wcisnął się swoją męskością w mój tył,paznokcie nieświadomie wbił w moją skórę,zwiększając moją przyjemność;byłam pod wrażeniem.
Gwałtowny wdech,który całkowicie był mimowolny zmodyfikował do głośnego jęku,gdy poczułam,jak para warg dotknęła mojej szyi i zaczęły ją delikatnie ssać.

"Justin.."bezradnie odwróciłam się by spojrzeć na niego,jego pocałunki zbiegały ponad całą odsłoniętą skórę,do której miał dostęp.
Moje wypowiedzeniane zadowolenie skłoniło go dalej,nie powstrzymywał się już - wiedział,że nie mam żadnych limitów,i nawet zaskoczyłam siebie z tą prawdą.

Nie miałam prawa umyślnie odmówić mu.

Jego lewa ręka opuściła sprytnie moje biodro i pogłaskał nią moją nagą nogę - liskość,którą miał do mojej kobiecości,skłodniła jęk z mojego gardła i poczułam,jak jego wargi znów przyssały się do mojej szyi.
Nie zabrało mu to dużo czasu,wniósł swoją rękę znów wyżej,stając się bliższy i bliższy mojego krzyczenia na zewnątrz dla niego.

Materiał mojej sukienki był wniesiony wraz ze swoim ciepłem,nagle zapominając o tym,że oblekli nas ludzie i mogli dokładnie widzieć do czego to zmierza. 

Chciałam wzrócić uwagę czy mój mózg trzymał na jką kolwiek logikę,ale nie byłam w stanie nawet wymamrotać "nie".

Ułamek moich niebieskich koronkowych majtek zostały wystawione,aoe nie podciągnał mojej sukienki,był zobowiązany czuć się dobrze.
Przynajmniej miał na tyle poczucia przyzwoitości,by trzymać się nie co moje ciała zasłaniając to.

Moment kiedy jego palce skontaktowały się z moją przemoczoną bielizną,moje oczy bezmyślnie zamknęly się a moje usta jęknęly rozwiąźle. 

To było magnetyzujące dotknięcie, a mimo to stałam się bardziej szaleńcza.

"Boże,jesteś taka morka.."Jego zachrypniętu głos w końcu napełnił moje uszy,gdy jego dłoń zaczęła pocierać o mój ubrany środek.

To miało zbyt dużo załatwić - nie mogłam się opanować,lub były to hałasy zagrażające dla muchy,stłumiłam jęk przez moje wargi zamknięta jakby na klucz.

Chciałam jakiegoś wyczucia kontroli,jakiś pomysł,żebym nie była słaba w jego sprzęgle**.

Razem tarliśmy materiał,który rozróżnił jego skorę od mojej nagiej skóry;obu z nas szło boleśnie wolno,więc wyglądało jakbyśmy wykonywali ten czyn publicznie.
Ale nie było żadnej drogi byśmy mogli się ukryć,więc musieli nam wybaczyć za to co robiliśmy.

Nie zdałam sobie sprawy,że interesuję się mieleniem mojego tyłka,do czasu gdy usłyszałam jego niski głos."Kurwa,nie przesawaj"Warknął,przyciskając swoje biodra do przodu szybciej,mocniej.
Moje jęki uszły mi na sucho. 

A Następnie w mgnieniu oka,euforia została wyrwana mojemu samemu chwytowi,wszystko razem,ruch ustał.
Zostałam wytrącona z równowagi,i całkowicie odurzona,moje oczy otworzyły się i spotkałam się tragicznie rozjazgotana z wymizerowanego dupka.
On musiał wpaść nan as przez krótkie przeprosiny,ale nie zauważyłam chyba,że zapłaciłam temu jakimkolwiek umysłem.
Właśnie widziałam,że jego zdeerzenie powstrzymuje Justina od konynuowania i z ciszą.
W końcu doszło do mnie co właśnie zrobiłam.Publicznie.Z Nieznajomym.Gdzie każdy mógł zobaczyć te darmowe widowisko.

Ale co przeraziło mnie najbardziej,był tym co chciałam więcej - pozwoliłabym mu na dalej,gdybyśmy byli w innym miejscu.

"O mój boże" wymamrotałam do siebie.

Byłam pijana?Co miałam na myśli?

Kto na ziemi zrobił by coś takiego samego?

Musiałam być dziwką - jestem cholerną dziwką.

"Jade?" Justin użył tej samej ręki,która miała właśnie praktycznie dotkność mojej kobiecości,aby łagodniej grzebać w moim ramieniu.

" O mój boże " powtórzyłam jeszcze raz,tym razem głośniej,więc Justin mógł zrozumieć.
Jego brwi zrozsły się w żalu i zamieszaniu. " J-Ja nie wierze,że własnie zrobiłam to.."

"Jade-"

"Nie,nie,nie mów nic już,proszę"Szybko cofnęłam się od niego i uciekłam do tłumu - musiałam znaleźć Ashley,potrzebowałam wyjśc stąd do cholery.

"Jade"zawołał mnie"Jade,czekaj!"

Ponownie,jego ręka złapała mnie i poczułam wstrząs kursu przyjemności.Ale nie chciałam tego uczucia - bardziej jeszcze od faceta,którego nie znałam.

"Przepraszam"przełknął Justin na co zrobiłam to samo co on."Trochę wymknęło się z pod kontroli.Ja Właśnie..powiedziałaś,że nie umiesz tańczyć,a następnie zrobiłaś to i wtedy zapomniałem..
-to gówno,proszę daj mi-"

Poczułam o wiele lepsze słyszenie jego przeprosin,ale nie zwróciłoby to co zrobiłam-jak się poczułam.
Jednakże,byłam szczerze zmartwiona,że zyskałam tak dużo przyjemności z nim,i ani razu nie poczułam się tak z Nickiem.

Przerwałam mu."M-Muszę już iść"

Moje nogi ruszyły w przeciwną stronę,na co Justin nerwowo wykrzyknął ponad muzyką "Jade!" 

Do czasu gdy słyszałam poprawnie,miałam też daleko by odpwoiedzieć i odsłuchać co chciał powiedzieć.

Zostałam obezwładniona z ciekawością,młdościami,uczucie przyprawiające mnie o mdłości wystarczyły by odepchnąć moje sumienie i powstrzymać mnie 
od maszerowania z powrotem tam.

Nie wiedziałabym co zrobić gdyby mnie ścigał,Nie gdyby kontynuował wzywamnie mnie.
Wiedziałam,że muszę wrócić do domu,potrzebowałam bezpieczeństwa swojej łazienki,gdzie mogłam wysypać zawartość w moim żałądoku (jeżeli rozumiecie)

"Jade?" tym razem,głos był kobiecy i nie musiałam pytać,by potwierdzić kto to był.

"Zabierz mnie do domu" mruknęłam.







(************)









8 lutego,piątek 

" Co jest na obiad? "

"Nie wiem,dlaczego spytasz twoją mamę?"

Ashley,która umieściła się na moim łóżku,spiorunowała mnie.Zaśmiałam się"Myślę,że spaghetti.Mama naprawdę zrobi wszystko 
dla tego nowego faceta"wzruszyłam ramionami.

Dziś wieczorem,kobieta,która kierowała niezależnie i wiekszą cześć mojego życia,poinformowała mnie,że
zaprasza mężczyzne,którego poznała niedawno,sądząc,że to ten jedyny. 

Nie usłyszałam kiedykolwiek,żeby odniosła się do faceta z taką miłością odkąd mój ojciec zniknął.

Nie mogłam się doczekać,by spotkać tego faceta,ona bardzo wolno się zakochuje.Więc poprosiłam Ashley,by przyłączyła się do obiadu,jeżeli ten człowiek
nadaję się być chłopakiem mojej mamy.Musiał być całkiem cholernie przyzwoity,ponieważ potrzebował aprobaty dla mnie.
Musiałam dopilnować by nie zranił mojej mamy.Bo nie chicałam,by została zraniona jeszcze raz-nie pozwolę na to.


"Kochanie,zejdź!"rozpoznałam rozpaczony ton swojej matki i spojrzałam na Ashley.

"Idziemy!" Ashley i ja wymamrotałyśmy w tym samym czasie,schodząc wolno na dół.

Kazano mi na tym "najlepszym" obiedzie - zaprzyjaźnić się natychmiast z tym facetem,a gdyby nie
moja matka z pewnością nałożyłaby całą winę na mnie.I powiedziała,że to ja nie spróbowałam itd,itd.

Nie byłam pewna ze swoim nastrojem już 5 miesiecy,mam w końcu coś ponad Nickiem.On spotyka się z jakąś
ździrą w szkolę,ponieważ mam coś innego,on faktycznie flirtuje ze mną podczas gdy on ma karygodną dziewczynę.
Nie mam pojęcia,co w nim widziałam.

"Jade"wygięła się moja matka,i szarpnęła mnie delikatnie za ramię." Bądź w porządku,nie pyskuj,nie wyglądaj brzydko"

Stłumiłam śmiech."Yeah..Nie martw się"Jej napięte mięśnie się rozluźniły."Gdzie on jest?"

"Tak gdzie książe jest?" Ashley rozdrażniła moją mamę,która się zarumieniła.Zachowuje się jak dziecko - ma 33 lata.

Co mogę powiedzieć?Miała mnie gdy była sama dzieckiem.

"Salon"wypuściła oddech."Muszę jeszcze trochę przygotować,Jade proszę..ja zaczynam dopi-"

"Mamo,naprawdę nie masz się czym przejmować.Nie chcę powtórzeń po ostnitm razie" Żaden facet,którego kiedyś przyprowadzała do domu,nie 
przypadł mi do gusstu i miałam do nich wstręt.Dzieliłam zawsze rozdrażnione komentarze tu i tam.
Jeżeli coś zrobię,moja mama mnie uziemi.

"Teraz idź"łagodnie nacsinęłam ją w kierunku kuchni." Ash,jestem miła prawda?" moje oczy cicho błagały ją by się zgodziła.

Kiwnęła głową nieco szybko. "Prawda,wszystko będzie dobrze Deb*" 

Moja mama udzieliła mi niewinnego buziaka na moim czole i z surowym spojrzeniem znikła w kuchni.Wydałam z siebie westchnienie ulgi.
Weszłam z Ashley do salonu,znalazłam go.Wysoki.Badał moje obrazy,gdy byłam mała.Mogłam dostrzeć jego oczywistych mięśni na jego tyle i zastanawiać się jak taki ktoś 
zainteresował się moją mamą.Jego tyłek wyglądał swietnie.Jeśli rozumiesz mnie.Wynik dla mamy.

Przeczyściłam swoje gardlo i zaczął się obracać,więc żeby być miłym,tyknęłam jego ramię by się przywitać i uniknąc obrzydzenia w uprzejmym tonie.

"Cześć,jestem Jad-"

Ale raz był całkowicie podatny na moje gołe oko,moje przedstawienie się zatrzymało i moja determinacja 
pokruszyła się.Podłoga silnie zaczęła potrząsać się pode mną a ja przysięgam moje serce przestało bić - przede mną,człowiek,któremu moja matka poświęciła serce,aby był tym jedynym.
Człowiek,który prawie doprowadził mnie do orgazmu trzy miesiące temu na środku parkietu.

Który pomyślał,że jestem pełnoletnia.

*Justin*

"Ho-lly Shit" 


~~~~~~~~
cześć,więc ogólem tak na wstępnie przepraszam za błędy,niektóre słowa musiałam pozmieniać,ponieważ były bardzo trudno do tłumaczenia,samo tłumaczenie w sobie jest trudne,więc podziwiam inne tłumaczki.
a tak btw. fabuła jest naprawdę cholernie ciekawa ijeioasdhuitfahueoisrdt,sama się jarałam czytając ją.
(( NIE ZDĄŻYŁAM SPRAWDZIĆ TEGO CO PRZETŁUMACZYŁAM))
od razu mówię jakieś pieprzone hejty,są po prostu usuwane,bo na tłumaczeniu ja również się uczę,więc mogę obejść się bez tego.mam nadzieje,że spodoba wam się to i będziecie komentować i czytać i ta k w ogóle!jeżeli chcecie być informowani o rozdział,zapiszcie swoje twittery w linku obok >>>>>


dziękuje @pervbieber xx

22 komentarze:

  1. jejuniu,jest świetny!! czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę dobrze tłumaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest suuuper! <3
    naprawdę dobrze tłumaczysz, gratuluję. Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawie nic nie zrozumiałam z tego tłumaczenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest słownik,a ja mam prawo źle przetłumaczyć pierwszy rozdział bez słownika:)

      Usuń
    2. Czytasz to co przetłumaczyłaś? Bo nie rozumiem, jak można coś napisać i nie zauważyć, że niektóre zdania są bezsensu. Rada: Nie musisz tłumaczyć wszystkiego dosłownie. Wiele zwrotów ma swoje odpowiedniki w języku polskim.

      Usuń
    3. haah ja też niewiele zrozumiałam i szczerze mówiąc nie wiem czy będę czytać to dalej :C przykro mi ale tłumaczone jak na google tłumacz, nic nie ma sensu, wszystkie zdania czytałam po kilka razy zanim dotarł do mnie jakikolwiek ich sens :C

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. zdania są bardzo nie spójnie przetłumaczone xD
    może tłumaczenie to nie twój konik, a jeśli to lubisz, to doskonal to dalej
    *to nie hejt, tylko opinia*
    POĆWICZ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic z tego nie rozumiem, czytać się tego nie da. Jak bierzesz się za tłumaczenie, to zrób to porządnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przynajmniej nie tłumaczę ze słownikiem,wieć pozdro:* po za tym mam prawo robić błędy na pierwszym więc proszę przymknij się:)

      Usuń
  9. szkoda że w sumie nic nie rozumiem. Krytykę raczej powinnaś przyjąć do siebie ,a nie pisać wyrażenia typu 'przymknij się'. Rozumiem że nie idzie Ci to dobrze i jak widzisz chyba nie dajesz sobie rady, opowiadanie wydaje się na prawdę fajne więc może lepiej poszukać kogoś kto dobrze się tym zajmie ? + chyba lepiej używać słownika i mieć zrobione coś porządnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. boże, tego się nie da czytać, jeśli taką polszczyzną się posługujesz to pozdrawiam x)
    + tłumaczenie ze słownikiem to nie 'obciach', zaprzyjaźnij się z nim xoxo
    P.S. Może zabierz się za coś innego, nie za tłumaczenie 8)

    OdpowiedzUsuń
  11. Parażka, naucz sie polskiego a potem biesz się za czytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, słownik nie gryzie i nie widzę nic złego w korzystaniu z niego (zwłaszcza, jeśli kiepsko ci idzie)

      Usuń
  13. Jezu, ludzie, wyluzujcie. Jak wam nie pasuje jej tłumaczenie, to w zakładkach u góry jest link do tłumaczenia, weźcie swoje ukochane słowniki i do roboty.
    A ty sie nie przejmuj skarbie, wcale nie jest tak źle, jak na pierwszy raz :)
    @LuvUsoMuch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  14. Wygląda, jakbyś wkleiła do translate google i skopiowała tutaj, masakra

    OdpowiedzUsuń